Ujście Odry [Dzień 26]
Rzeką Łarpią z Polic, potem Odrą Zachodnią popłynęliśmy do jej ujścia do Roztoki Odrzańskiej. A dalej już przez Zalew Szczeciński wpłynęliśmy wprost na plażę w Trzebieży. 20 kilometrów płynęliśmy aż 6 godzin. Ale wiał silny wiatr. Najpierw zachodni, a potem północny i fala nas nie oszczędzała.
Plaża i port
Wystartowaliśmy z Polic z przystani Stowarzyszenia Ekologicznego „Łarpia”, gdzie ugoszczono nas i udostępniono teren na nocleg. To była naprawdę zimna noc. Z wielką przyjemnością rozdmuchaliśmy nad ranem ognisko, aby ogrzać się przy nim przy śniadaniu. Zebrało się nas całkiem dużo bo aż 10 kajakarzy. Dołączyli do nas: Ewa ze Szczecina, Tomek ze Złocieńca oraz Wojciech Bigiel – Przewodniczący Komisji Kajakarstwa Powszechnego przy Polskim Związku Kajakowym. Nim wylądowaliśmy na plaży w Trzebieży – zatrzymaliśmy się na chwilę na plaży … w Policach. Znajduje się tam mijanka dla statków. Mieliśmy szczęście, bo akurat wpływał wielki statek, który przy pomocy holowników zawrócił w tym szerokim miejscu i z powrotem wpłynął na Odrę Zachodnią. Chwilę później minął nas wielki kontenerowiec. Jedną z odnóg Odry Zachodniej popłynęliśmy wzdłuż Portu Morskiego w Policach prosto do ujścia Odry.



Roztoka Odrzańska
Roztoka Odrzańska to raczej zatoka Zalewu Szczecińskiego w jego południowej części niż osobny akwen. Odra uchodzi do tego zbiornika niezauważalnie – zwyczajnie wpływa się na szerszą wodę i już 🙂 Byliśmy tak skoncentrowani na trzymaniu się brzegu z powodu dużego zafalowania i silnego wiatru, że niewiele czasu poświęciliśmy na celebrowanie wpłynięcia do ujścia trzeciej największej rzeki w Polsce… Płynąc wzdłuż zachodniego brzegu Roztoki widzieliśmy znów dużo Orłów bielików – tym razem latały wysoko nad drzewami i nad nami, uważnie nas obserwując.

Raki
Kiedy zatrzymaliśmy się na postój już na Zalewie Szczecińskim – jego brzeg różnił się od tego co widzieliśmy wcześniej. Tysiące muszli, kamienie i kamyczki, piaszczyste dno. Znaleźliśmy także dwa raki, co tylko potwierdza, że woda w Zalewie jest już naprawdę czysta. Ale jest też jej zdecydowanie mniej, co było widać dokąd dawniej sięgała woda…

Ten odcinek wyprawy zakończyliśmy na plaży w Trzebieży, gdzie wpłynęliśmy już przy bardzo silnym wietrze i zafalowaniu. Pierwszy raz poczuliśmy smak wpływania kajakiem prosto na nadbrzeżny piasek. Pogoda była wietrzna, ale też słoneczna. Dwa razy w ciągu dnia padał mały grad, na koniec dnia spadł drobny deszcz. Dzięki temu o zachodzie Słońca pojawiła się tęcza, którą uznaliśmy za dobry znak na koniec wyprawy 🙂

Płyniemy przynajmniej wirtualnie, wraz z Wami.
Do brzegu…. już tuż, tuż. Dosłownie za winklem.
3 maj – cię się i uważajcie
Takie wirtualne wsparcie, z daleka, było dla nas bardzo ważne! Dziękujemy!!!