Gdzie my, tam granica… [Dzień 21]
Po 15 dniach wpłynęliśmy Wartą do Odry. Nowa rzeka, nowa doświadczenia. I nowy rekord: dwudziestego pierwszego dnia wyprawy przepłynęliśmy 49,3 kilometra! I to w doborowym towarzystwie Irka Burzycha z Polic – bardzo doświadczonego kajakarza oraz Kariny – wicemistrzyni świata w K4 mix na 200 metrów.
Campingplatz
Wyruszyliśmy w pięć kajaków. Płynęło się tak dobrze szybkim nurtem, że postanowiliśmy kajakować najdalej jak się da. Tym bardziej, że nie mieliśmy zaplanowanego noclegu i założyliśmy, że będziemy nocować pod namiotem. Zatrzymaliśmy się na 49,3 km na miejscu do biwakowania zwanym Campingplatz „Camping an der Oder“. Co ciekawe, pomimo, że znajduje się na prawym brzegu czyli po polskiej stronie w miejscowości Osinów Dolny – płaci się w Euro, a wszystko – z obsługą i licznymi straganami oraz sklepami – przygotowane jest pod niemieckich turystów w kamperach. Po poprzednim komfortowym noclegu w harcówce Kostrzyńskiego Szczepu Harcerskiego „Twierdza” (wielkie dzięki dla kostrzyńskich harcerzy za nocleg załatwiony przez naszych przyjaciół w Hufiec ZHP Głowno).

Połączone rzeki
Ujście Warty do Odry nieco się różni od ujścia Neru do Warty. Warta praktycznie niczym nie ustępuje drugiej co do wielkości rzece w Polsce. Obie schodzą się jak równa z równą. Obie tak samo szerokie i szybkie, tuż po połączeniu tworzą pokaźną rzekę szeroką momentami na kilkaset metrów. Wrażenie jest takie jakby płynęło się p[rzez duże jezioro. Później jednak Odra nieco się zwęża i po Warcie pozostaje tylko wspomnienie – w naszym przypadku – piętnastu dni, przez które nią płynęliśmy aż do Kostrzyna. Po dwudziestu kilometrach zrobiliśmy sobie postój na łonie przyrody.

Dalej pojawiały się już pierwsze barki i przekonaliśmy się, że Odra to już poważny szlak żeglugoiwy.

Przyroda
Wiele słyszeliśmy, że Odra jest tak uregulowana, że płynie sią niczym kanałem, że jest nudno. Ale nam wcale się nie nudziło. Brzeg, szczególnie polski, jest wciąż dziki, pełen malowniczych pejzaży, powalonych drzew. Dużo tez jest ptactwa – widać głownie kormorany, łabędzie, kaczki. Spotkaliśmy też Orła bielika polującego na ryby. No i oczywiście krowy – prawdziwe polskie krowy 🙂

Najdalej na Zachód
Tuż przed wpłynięciem pod most w Osinowie Dolnym znajduje się najdalej wysunięty na Zachód punkt Polski. Jego współrzędne geograficzne to: 84 52° 50′ 15,5795’’ N, 14° 07’22,5482’’ E. Stoi tam kamień z wyrytymi koordynatami oraz powiewa polska flaga. Polskie flagi podziwialiśmy też w Czelinie – miejscu, gdzie 27 lutego 1945 roku polscy żołnierze ustawili pierwszy graniczny słupek na nowej granicy naszego państwa. Miejsce to upamiętniono obeliskiem oraz bliżej brzegu stoi replika słupka z 1945 roku.


Wieczorem po rozbiciu namiotów i zjedzeniu kolacji usiedliśmy przy ognisku. To był fantastyczny, słoneczny, bardzo ciepły (wreszcie!) dzień pełen wrażeń. Nie często płynie się granicą Polski blisko 50 kilometrów w takich warunkach pogodowych. Nawet zachód Słońca był tego dnia piękny. Do snu świecił nam Księżyc oraz wyraźna Wenus.
