Wiatr i deszcz (od Wschodu) [Dzień 19]
W Gorzowie Wielkopolskim obudziło nas Słońce i zimno. Zapowiadał się naprawdę ładny dzień. Ale prognoza nie pozostawiała złudzeń… Silny wiatr oznaczał zmianę pogody. I tak się też stało wkrótce, po starcie. Wiatr nas pchał, a deszcz moczył… Już do końca tego dość krótkiego – bo tylko 27. kilometrowego odcinka z Gorzowa Wielkopolskiego do Świerkocina było jesiennie.

Późna jesień
Na ten odcinek dołączyło do nas czterech kajakarzy: Dorota, Janusz, Piotr i Krzysztof – w tym tylko jeden członek Łódzkiego Klubu Kajakowego Albatros – Piotr. Popłynęliśmy w sześć osób pchani przez wiatr wiejący od Wschodu. Agnieszka i Jurek musieli zająć się dziś kwestiami logistycznymi. Już za Gorzowem popsuła się pogoda: zaczęło padać i wiać coraz mocniej. Warunki przypominały raczej późną jesień… Płynęliśmy wolno. Dawno też nie byliśmy tak zziębnięci podczas postoju. Z przyjemnością wsiedliśmy do ciepłego … kajaka.

Krowy przede wszystkim
O jakości spływu nie świadczy zbyt dobrze gdy jedyną atrakcją są krowy 😉 Ale tego akurat dnia spotykaliśmy na swojej drodze głównie krowy… Ptaków było niewiele – jakby spłoszyły się tą pogodą i schowały zziębnięte w zaroślach. Za to krów na obu brzegach Warty spotykaliśmy dziesiątki. Niektóre wystraszone uciekały przed nami wzdłuż rzeki, a my je goniliśmy niczym kowboje na wodzie.



Ujście Warty coraz bliżej
Park Narodowy Ujście Warty coraz bliżej. Długo oczekiwany przez nas odcinek – mamy nadzieję – pełen ptaków wszelakich dzień drogi przed nami. Dlatego uznaliśmy, że dzisiejszy brak atrakcji po drodze to taka cisza przed burzą. Owszem zdarzały się dziś chwile, że przystawaliśmy na widok pojedynczego drzewa na brzegu, ale było to raptem kilka razy. Do Świerkocina na nocleg dopłynęliśmy zadowoleni, że wreszcie będziemy mogli się ogrzać i że ten etap wyprawy mamy za sobą.

Dla pocieszenia opowiem Wam krótką anegdotkę z życia motocyklowego mojej żony.
Mianowicie, zawsze gdy zaplanowaliśmy wyjazd z żoną na moto robiło się pochmurno i padało. Pamiętam jak któregoś razu tak nas zlało, że na stacji benzynowej Ola wylewała wodę z butów. I tak sytuacja powtarzała się kilkakrotnie doszło do tego, że nazwano Olę deszczową dziewczyną i, że Ola po suchym nie jeździ 😀😀. Trzymam kciuki, życzę wytrwałości i pogody ducha.
Pozdrowienia dla Deszczowej Dziewczyny!