Most

Półmetek [Dzień 14]

Za nami połowa dystansu  z Łodzi do Morza Bałtyckiego! Teraz każdy przepłynięty kilometr oznacza, że zbliżamy się do celu. Warta płynie też nieco szybciej. Widoki z kajaka wciąż zachwycają.

Wiatr ze Wschodu

Po solidnym śniadaniu wyruszyliśmy z Przystani Kowale w Obornikach. Z małym opóźnieniem, bo przeczekaliśmy intensywny deszcz. Nagrodą był sprzyjający nam wiatr od Wschodu, który pchał nas w stronę mety. Jak powiedzieli właściciele przystani – „Taki wiatr to to tutaj rzadkość. Wykorzystajcie to”. No to wykorzystaliśmy. Płynęło się do dość łatwo. W sześć kajaków, z przewagą pań, bo kobiety stanowiły aż cztery załogi.

Fot. Arkadiusz Jadczak
Fot. Arkadiusz Jadczak

Bór sosnowy

Na wysokości Obornik, na prawym brzegu Warty, zaczyna się Puszcza Notecka – szeroki na 20 i ciągnący się przez 100 kilometrów kompleks leśny. Momentami naszym oczom ukazywała się wręcz ściana potężnych sosen. Po drodze – ale na lewym brzegu – spotkaliśmy Orła bielika (czyli jastrzębia :-)) siedzącego na gałęzi. Po chwili jednak wzbił się w powietrze i przeleciał wysoko nad nami. Zniknęły czaple. Za to pojawiły się niewidziane przez nas od Neru zimorodki. No i wszędobylskie kaczki – na nie po prostu można liczyć.

Fot. Arkadiusz Jadczak
Fot. Arkadiusz Jadczak

Kleń i płoć

Po drodze mieliśmy aż dwa postoje, podczas których nieco się posililiśmy. Od jednego spotkanego wędkarza dostaliśmy świeżo złowione klenie i płocie. Wysłuchaliśmy opowieści o wielkich sumach, które tu pływają oraz o tym, że wszędzie dobrze, ale nad Wartą najlepiej 🙂 Rafał „Kosmita” Eysymontt zajął się oprawieniem i usmażeniem ryb, które zjedliśmy podczas wspólnej kolacji już w Zielonejgórze. Przy okazji wielkie podziękowania dla Pani Bernadetty za użyczenie nam schronienia w miejscowej świetlicy wiejskiej oraz dla rodziny Namysł za pomoc w transporcie i przechowaniu kajaków w Zielonejgórze!

Fot. Arkadiusz Jadczak

Druga połowa

Za nam półmetek. Trudny odcinek Rzeką Ner, w miarę prosty odcinek środkowej Warty. Łącznie: 381,3 przepłyniętych kilometrów. Jednak to, co przed nami to wciąż duże wyzwanie. Musimy dopłynąć do Odry, a to jeszcze 180 kilometrów. Później dostać się Odrą do Zalewu Szczecińskiego. A potem zacznie się właściwa przeprawa do morza… Humory nam dopisują, jest moc by płynąć. Trzymajcie za nas kciuki!

Fot. Katarzyna Dąbkowska